niedziela, 8 lipca 2012

Inżynieria ewolucyjna - o historii mojej inżynierki słów kilka

Wieki mnie tu nie było, a całokształt pracy inżynierskiej ewoluował jak Charmander, zwany przez Agę pieszczotliwie Czarusiem, w Charizarda (zwanego oczywiście wciąż Czarusiem). Było trochę niedospanych nocy, czytania Wiedźmina w oczekiwaniu, aż okno konsoli będzie miało zamierzony kolor, było sporo nerwów, kilka "przeoczonych" terminów, po których zawsze opadał "szał bitewny", z którym jeszcze tuż przed deadlinem kodziłem i pisałem co trzeba. Ale w końcu się udało i, choć z półroczną obsuwą, 21 czerwca obroniłem się, o czym wspomniałem już na drugim blogu. Tutaj jednak, poza podaniem linka do pracy i prezentacji z obrony, będzie inaczej - o historii samej pracy i różnych napotkanych komplikacjach.